Jak naprawdę mogę wspierać partnera?

Kiedy przeglądałam Internet w poszukiwaniu inspiracji na kolejne treści bloga,  natykałam się na różne tematy ale jeden szczególnie był dla mnie intrygujący.
Każdy z nas wie przecież, że partnera należy wspierać i pewnie każdy z nas na pewno to robi na co dzień i pewnie nie ma o czym mówić...
Oj jakbym chciała, żeby to była prawda!
Najsmutniejsze jest dla mnie kiedy czytam wpisy kobiet oraz mężczyzn, którzy są w wieloletnich związkach i dzielą się swoja tajemnicą: "Mój partner mnie nie wspiera." albo: "Moja żona w ogóle mnie nie wspiera."
Co z tym zrobić? Na pytanie:
Czy jesteś wspierany przez swojego partnera?
Dużo ludzi odpowiada: (zbyt dużo moim zdaniem) "Właściwie to nie."
To niedopuszczalne!
Tylko zaraz zaraz... 
Po zadaję kolejne ważne pytania:
A ty wspierasz swojego partnera? Wierzysz w niego? Ufasz mu?
Tutaj zazwyczaj bywa rożnie z odpowiedziami. Jedni bardziej zuchwali mówią: "Tak oczywiście,zawsze!"
Drudzy natomiast bardziej skromni, rozumieją już czasem, co mam na myśli i maja olśnienie: "Właściwie to też nie...." - brzmią odpowiedzi.
No właśnie.
Czekamy na coś czego sami nie dajemy?
Jeśli tak, to ociera się o egocentryzm... Czyż nie?
Jeśli natomiast mówimy: Jasne, że wspieram męża/żonę.
To czy to prawda, czy tylko tak Tobie się tak wydaje?
Jak to jest, że to być właśnie Twój partner pisze o tym jak nie otrzymuje wsparcia i nie może już dłużej tego znieść, ale nie wie co z tym zrobić. Ty z kolei nie wiesz, że w ogóle w Waszym domu jest ten problem.
(Tutaj pominę oczywistą sprawę rozmowy W DOMU zamiast internetowych grup).
Problem jest przede wszystkim w tym,
JAKIEGO WSPARCIA POTRZEBUJEMY I JAKIE OTRZYMUJEMY.

Pamiętam czas kiedy cierpiałam z powodu braku wsparcia ze strony mojego męża. Zastanawiałam się czy to tak będzie wyglądać całe życie -  wiesz, taka drama queen - o matko całe życie bez wsparcia, jak ja mam dalej żyć itd.
I w końcu nie wytrzymałam. Zachłyśnięta hasłami z Internetu: Nie jest mnie godzien, na pewno znajdę lepszego w końcu usiadłam i powiedziałam co o tym myślę.
Spodziewałam się wiesz - kłótni, cwaniactwa z jego strony, wypierania się wszystkiego czy odwracania kota ogonem... a spotkało mnie jedynie - Jak to? Codziennie Cię wspieram.
Na co ja zdziwiona pytam: Jak to? Kiedy?
Na co z kolei on zdziwiony: Zawsze!
I tu wymienił mi rzeczy, którymi według NIEGO mnie wspierało na co dzień.
"A to naczynia umyte, tutaj odkurzone a w środę wyszedłem z dzieckiem na spacer, żebyś mogła sobie poczytać w spokoju." - mówił spokojnie.
Cóż,  no ten, no...
Prawda była taka ze chłop się naprawdę starał - a ja co?
Nie tylko nie widziałam ile w tamtym tygodniu zrobił w domu abym to JA MIAŁA WIĘCEJ CZASU, a jeśli nie czułam się wspierana, to tak naprawdę była MOJA WINA.
Moja w tym, że nie powiedziałam mu o co konkretnie proszę. Kiedy nie dostawałam tego czego potrzebuję on starał się w tym samym czasie dawać co może, abym czuła, że mnie wspiera.
To w końcu byłam wspierana czy jednak nie?
Odpowiedź jest prosta:
I tak i nie.
Rzecz w tym, że on robił wszystko co uznał za pomocne, ale jednak nie dostałam tego co chciałam.
A dlaczego?
Zwyczajnie, nie sprecyzowałam konkretnie czego chcę, mimo, że dokładnie to wiedziałam i potrzebowałam - ale nie poprosiłam.

Dałam się ponieść grze w zgadywanki chociaż sama piszę tu na blogu aby tego nie stosować.( tak, możesz spokojnie zachichotać.)
Czasem nie widzimy starań innych i to jest zawsze przykre.
Z drugiej strony jeśli dokładnie wiemy czego nam trzeba - nie wahajmy się o tym mówić wprost.
Nie prosisz szefa o podwyżkę a JEDYNIE partnera o wsparcie (szef nie musi Ci dawać podwyżki, ale partner wsparcie już naprawdę powinien.)
Następnym razem, kiedy poczujesz brak wsparcia pomyśl przez chwilę:
1) czy sama jestem chodzącym wsparciem dla partnera? - nie oczekuj czegoś, czego sama nie dajesz.
2) czy dostrzegam to co ktoś dla mnie robi? Umiem wymienić chociaż 3 rzeczy z przeszłości?
3) czy powiedziałam wprost jakiego wsparcia mi potrzeba? Słowa, przytulenia, samego wysłuchania czy ptasiego mleczka z winem ?
Później wytłumacz jak ważne jest dla Ciebie jego wsparcie i powiedz jak widzisz to słowo. Czym ono dla Ciebie jest. Na koniec zapytaj miłość swojego życia, czym dla niego jest słowo wsparcie. Możecie się nieźle zdziwić jak różnie to rozumiecie i jak szeroko pojęte jest jedno słowo.
Być może nawet dobitne powiedzenie wprost nie zawsze pomoże, jeśli problem leży gdzieś indziej.
Ale zawsze warto spróbować, prawda?

Pozdrawiam
Strażniczka M.

Serdecznie zapraszam na poprzedni post: Czy pieniądze szczęścia nie dają
 Na stronę strażniczki: tutaj
oraz do Klubu strażniczki: tutaj

Komentarze