Co zrobić w kryzysie małżeńskim?

Ciche dni? 


brown owl close-up photo


Postanowiłam dzisiaj napisać nieco więcej na ten temat. Pamiętaj jednak, że to jedynie moja opinia - coś do przemyślenia, a nie do koniecznego wdrażania w życie. 
Nie jestem osobą, która ma Ci powiedzieć "tak lub nie" ale przedstawię to z mojego punktu widzenia. 

Kiedy jesteś w związku z osobą, pozostajecie w nim z własnej woli. Po pewnym czasie może się okazać, że zaczynacie się czuć obco we własnym związku. Zaczyna coś dusić, a Ty coraz częściej wyobrażasz sobie siebie - bez niego. 
Im dłużej tkwisz w takiej sytuacji, tym bardziej przekonujesz się o tym, że jednak powinnaś z nim poważnie porozmawiać na ten temat. Czujesz się samotna w tym wszystkim. W głowie szukasz jakiś wskazówek - jakiegoś JEGO znaku, że mu jednak zależy i że to wszystko tylko przejściowe. 
Czekasz i czekasz - a tu jak na złość - zamiast jakiś kwiatów czy zaproszenia na randkę, jest cisza. 
On jakby wycofany z relacji. Zaczynasz zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego - przecież nie tak to miało wyglądać. 
Obiecywał tyle razy swoją zmianę, tyle razy przysięgał, że to ostatni raz, kiedy Cię tak zaniedbuje. Że zacznie się starać bardziej, że coś wymyśli i będzie jak dawniej. 
Po kilku takich razach masz już wątpliwości. Problem w tym, że na tym etapie - zamiast rozmowy - jest cisza. 

Nie rozmawiasz z nim, uciekasz od tego tematu. W zasadzie to ON powinien coś zauważyć, że coś jest nie tak. Dlaczego miałabyś Ty się tym zajmować? Jemu też powinno zależeć. 

Na tym etapie powstaje dziwne zachowanie - to co najprawdopodobniej Wam najszybciej pomoże, tego unikacie oboje! 
Unikacie rozmowy z dwóch różnych powodów: 

TY - uznałaś, że jeśli Wy macie problem, to ON również powinien problem dostrzegać. Jeśli nie reaguje i nie prowokuje do rozmów - dla Ciebie oznacza to jedno - NIE  widzi problemu. Jeśli nie reaguje na Twoje milczenie, znaczy, że dla niego jest wszystko OK. 

ON - prawdopodobnie nie wie w ogóle co się stało. Całe lata wszystko było w porządku, a schemat dnia i współżycia działał - po co więc cokolwiek zmieniać? Nikt do tej pory nie narzekał. Czuje się osaczony nagłymi wybuchami Twojej złości i nie wiedząc co robić, robi to co większość mężczyzn - ucieka do swojej "jaskini" i tam przeczekuje burzę. Zazwyczaj schemat takiej ucieczki działał. Przeczekiwał burzę, a potem jak wyszło słońce, wychodził powoli. Znowu było jak dawniej. 

Tym razem widzi Twoje dąsanie i nie wie czy pytać o co chodzi, czy nie. Woli nie pytać, aby jeszcze bardziej nie zezłościć. 


Dlatego tak ważne jest, aby NA BIEŻĄCO MÓWIĆ CO NAM LEŻY NA SERCU.  
Wiem, że to nie zawsze jest miłe ani przyjemne ale jest KONIECZNE aby nie gromadzić starych spraw przez lata. 
Im częściej będziemy rozmawiać o tym, jak się czujemy, tym szybciej załatwimy sprawę i będzie można iść dalej. 
Bez tego tkwimy w dziwnej sytuacji gdzie doje ludzi ze sobą nie rozmawia, w domu panuje cisza a konflikty wiszą w powietrzu. 

Wszystko to zależy od nas. 

Pozdrawiam, 
Strażniczka M. 

Zapraszam Cię na stronę Strażniczki: kliknij tutaj
a także do Klubu Strażniczki: tutaj






Komentarze