Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek narzekać ?
Jeśli tak - to witaj w klubie! Nie jesteś jedyna.
O tym temacie pisałam już wcześniej tutaj ale oczywiście to temat rzeka, dlatego postanowiłam kontynuować go w innym poście.
W zasadzie to nie znam nikogo, kto by przynajmniej raz nie narzekał na cokolwiek. Wszystko jest dla ludzi, dlatego jeśli zdarza Ci się to sporadycznie, nic w tym złego.
Ale co w przypadku, kiedy notorycznie narzekamy, my kobiety na naszych panów?
Owszem rozumiem, że robimy to z dobrymi intencjami, ale czy naprawdę trzeba z tego robić dyscyplinę olimpijska?
Ostatnio oberwało się panom (i wszystkim szerzącym ten dziwny stereotyp) za kłódki i klucze. Tym razem mała szpilka do pań. Tak dla zachowania równowagi w życiu.
Jeśli chodzi o pewne nawyki naszego partnera to jak wspomniałam wcześniej już na tym blogu, kochająca się para po prostu akceptuje wady swojego misiaka. Toleruje i akceptuje do granicy, którą sama wyznacza i uważa, że jest wszystko Ok.
Absolutnie nigdy nie namawiam do tego, aby przeginać z akceptacją wszystkiego w ramach "miłości" nawet za cenę swoich standardów. Ale to w jaki absolutnie okropny sposób panie potrafią mówić o swoich partnerach woła czasem o pomstę do nieba!
Przecież kobieto Moja Droga!
Same wybieracie sobie partnerów do życia z nimi. Żaden papierek nie sprawi, że nagle z brzydkiej małej chamskiej i wulgarnej żaby wyrośnie Ci książę z bajki - bogaty, wpływowy elegancki i wychowany.
Panowie albo chcą tych zmian dla siebie i dla Ciebie, albo ich nie chcą! Mają również prawo do własnych wyborów sposobu życia jak i my! Uczenie tego jak ma się zachowywać, co ma robić, jak mówić nie jest naszą rolą!
Jeśli akceptujesz fakt, ze klnie jak szewc, to nie opowiadaj potem jakim to niewychowanym burakiem on jest.
Nikt nie ma prawa zaglądać do waszego związku. Budujecie go od samego początku do końca na Waszych osobistych zasadach.Jeśli oboje akceptujecie pewne fakty, to nie ma problemu! (to, że inni go widzą, to nie Wasza sprawa). Natomiast nie ma też tam miejsca do narzekania wtedy.
Chcesz zmienić zachowanie partnera?
Lepiej sobie odpuść!
Albo go zachęcisz (nie zmusisz) do pewnych zmian, dzięki zaangażowaniu, cierpliwości i optymizmowi, albo będziesz nieszczęśliwa całe życie próbując zmieniać kogoś kogo rzekomo kochasz w osobę, którą tak naprawdę nie jest i wcale być nie chce.
Pasuje tu mi dodać pewien cytat z filmu. Pan lekko po pięćdziesiątce, którego żona zamieszkała na jakis czas osobno z powodu kłótni między nimi.
Okazało się bowiem, że owy pan zdradzał swoją żonę. Po wielu pytaniach dlaczego? Po co? Kiedy?
Odpowiedział w końcu po złości:
"Nie da się uszczęśliwić nieszczęśliwej kobiety"
I wiesz co? Miał racje.
Czas spojrzeć również i na siebie, zapytać się uczciwie, czy ja jestem bezbłędna? Jakie ja mam wady? Czy chciałabym, aby mi te wady wypominano, a co gorsza w towarzystwie? Co mogłabym w sobie zmienić, aby mieć lepszy związek?
Ciągle o wszystko obwiniamy naszych panów jakbyśmy same były kryształowe i bez skazy. A wiesz to Ty i wiem to ja - wcale tak nie jest.
Pozdrawiam,
Strażniczka M.
Komentarze
Prześlij komentarz
Co sądzisz o tym artykule?