Witam Cię!
Po ostatnim wpisie na blogu nie ukrywam, że musiałam odetchnąć od tematu. Na szczęście jestem już gotowa, aby zrobić kolejny wpis. Tym razem postaram się bez złych emocji, choć temat, który obrałam, również nie jest łatwy. Temat "kur domowych" i "businesswoman" wciąż jest odbierany bardzo emocjonalnie. Zarówno kobiety pozostające przy dzieciach, jak i te które szybko wracają do pracy są, nie wiedzieć czemu oceniane z góry.
Po urodzeniu się dziecka, świat kobiety zmienia się diametralnie.
(Nie ukrywam, że dla mężczyzny, pozostającym przy rodzinie również, ale on w tej chwili nie jest głównym tematem, dlatego pozwolę sobie napisać tu o kobietach tylko.)
Każda kobieta, która urodziła dziecko, staje przed wyborem - zostać w domu i być panią domu (jak lubię to nazywać) lub w miarę możliwości, pójść do pracy.
O tym, co myślę o pozostaniu w domu pisałam wcześniej tutaj natomiast teraz chciałabym ten wątek rozwinąć. Pamiętaj jednak, że tamta forma była dedykowana panom, którzy nieraz "nakazują" pozostać kobiecie w domu, podczas gdy ona sama chciałaby pójść do pracy. To ogromna różnica.
W wyżej wymienionym poście, zdawać by się mogło, że jestem przeciwna paniom domu. Kobietom, które dobrowolnie zdecydowały się na taką rolę w swoim życiu. Nic z tych rzeczy!
Jako współczesna matka - nie jestem za tym, aby ktoś, kto nie jest z jakiegoś powodu gotowy na pójście do pracy, szedł tam. Bardzo również nie lubię ponaglania takiej kobiety, do tego, aby to społeczeństwo miało decydować, kiedy jest ona na to gotowa.
To sprawa niemal tak indywidualna jak menstruacja, także wiesz... Nie ma szans, żeby ktoś wiedział lepiej od Ciebie - a szczególnie - czuł lepiej od Ciebie. Jakim prawem, pracujące mamy nakazują swoim "powinnaś" innym mamom, jak mają żyć?
Decydując się jednak na dalszą karierę, podczas gdy Twoje dziecko przesiaduje już w żłobku, nie licz na to, że ominą Cię krytyka i stękactwo. Nic z tych rzeczy! Inne matki zaczną Ci wytykać czas, kiedy puściłaś dziecko w miejsce publiczne. Jak w ogóle mogłaś dopuścić do półrocznego dziecka kogoś tak bardzo mu obcego jak jego własny ojciec? Oszaleć można - dwuletnie dziecko w przedszkolu bez mamy? A jak sobie potłucze kolanko, to kto przytuli? - Nie licz na łaskę mam, które de facto, jeszcze wczoraj krzyczały, żeby ich nie oceniać za to, że siedzą w domach!
Tak więc nie ma tu dobrej drogi. Z każdej strony będziesz słyszała, że źle robisz.
Najlepsze rozwiązanie, to słuchać swojego serca.
Pamiętaj jednak, że decydując się na którąkolwiek drogę, będziesz musiała zapłacić za to swoją cenę.
Zostając w domu, musisz liczyć się z tym, że mąż/partner - będzie odpowiedzialny za pieniądze w Waszym domu(plus macierzyńskie, jeśli Ci przysługuje).
Plusy są takie, że masz jednak więcej czasu na spędzenie go z dzieckiem, bądź swobodę działania ( nikt nie nakazuje Ci gotowania obiadu o konkretnej porze, bo do pracy musisz iść)
Minus niestety jest taki, że ktoś może wypomnieć Tobie, że jesteś na czyimś utrzymaniu. Najgorszy minus jest wtedy, kiedy w tym momencie zostawia Cię partner - bez środków do życia ciężko cieszyć się macierzyństwem. Ale tutaj już skrajności może pominę.
Pójście do pracy wiąże się z kolei z faktem, że ciężko może Ci być na początku rozstawać się z maluchem, nawet jeśli wiesz, że jest pod świetną opieką taty, babci czy siostry.
Minusem też jest to, że pracując nawet na pół etatu, możesz pomijać przedstawienia dziecka w szkole, ważne wydarzenia szkolne czy też dodatkowe zajęcia. Czasem praca mamy oznacza też, że widzicie się tylko 2-3 godzinki w domu z dzieckiem.
Ogromnym jednak plusem jest to, że nie wypadasz z rynku pracy na kilka lat, jesteś w stałym kontakcie z dorosłymi ludźmi oraz to, że masz poczucie, iż nie jesteś tylko mamą, ale też kobietą.
Wybór ten nigdy nie jest łatwy. Życie płata figle i czasem jesteśmy zmuszeni podjąć się pewnych działań, nawet jeśli początkowo wybraliśmy inaczej. Dlatego tym bardziej nie powinno się nikogo za jego wybór oceniać. Nigdy nie wiesz, co kierowało taką osobę do tego, a nie innego wyboru.
Matka matkę powinna wspierać, a nie krytykować.
Znam życie - wiem jak to jest. Dzisiaj Twoje dziecko płacze w sklepie o zabawkę, a jutro moje będzie tak robić.
Ode mnie, jako mamy masz ogromne wsparcie i wiedz, że co byś nie zrobiła ja wierzę, że robisz to dla dobra swojego dziecka. Każda matka, dbająca o dobro swojego dziecka jest dla mnie wspaniałą matką. Nieważne czy dba o nie finansowo, czy gotuje zdrową zupę.
Jesteś świetną matką! Pamiętaj o tym nie tylko 26 maja ale cały rok.
Pozdrawiam,
Strażniczka M.
Zapraszam Cię na stronę Strażniczki: kliknij tutaj
a także do Klubu Strażniczki: tutaj
Po ostatnim wpisie na blogu nie ukrywam, że musiałam odetchnąć od tematu. Na szczęście jestem już gotowa, aby zrobić kolejny wpis. Tym razem postaram się bez złych emocji, choć temat, który obrałam, również nie jest łatwy. Temat "kur domowych" i "businesswoman" wciąż jest odbierany bardzo emocjonalnie. Zarówno kobiety pozostające przy dzieciach, jak i te które szybko wracają do pracy są, nie wiedzieć czemu oceniane z góry.
Po urodzeniu się dziecka, świat kobiety zmienia się diametralnie.
(Nie ukrywam, że dla mężczyzny, pozostającym przy rodzinie również, ale on w tej chwili nie jest głównym tematem, dlatego pozwolę sobie napisać tu o kobietach tylko.)
Każda kobieta, która urodziła dziecko, staje przed wyborem - zostać w domu i być panią domu (jak lubię to nazywać) lub w miarę możliwości, pójść do pracy.
O tym, co myślę o pozostaniu w domu pisałam wcześniej tutaj natomiast teraz chciałabym ten wątek rozwinąć. Pamiętaj jednak, że tamta forma była dedykowana panom, którzy nieraz "nakazują" pozostać kobiecie w domu, podczas gdy ona sama chciałaby pójść do pracy. To ogromna różnica.
W wyżej wymienionym poście, zdawać by się mogło, że jestem przeciwna paniom domu. Kobietom, które dobrowolnie zdecydowały się na taką rolę w swoim życiu. Nic z tych rzeczy!
Jako współczesna matka - nie jestem za tym, aby ktoś, kto nie jest z jakiegoś powodu gotowy na pójście do pracy, szedł tam. Bardzo również nie lubię ponaglania takiej kobiety, do tego, aby to społeczeństwo miało decydować, kiedy jest ona na to gotowa.
To sprawa niemal tak indywidualna jak menstruacja, także wiesz... Nie ma szans, żeby ktoś wiedział lepiej od Ciebie - a szczególnie - czuł lepiej od Ciebie. Jakim prawem, pracujące mamy nakazują swoim "powinnaś" innym mamom, jak mają żyć?
Decydując się jednak na dalszą karierę, podczas gdy Twoje dziecko przesiaduje już w żłobku, nie licz na to, że ominą Cię krytyka i stękactwo. Nic z tych rzeczy! Inne matki zaczną Ci wytykać czas, kiedy puściłaś dziecko w miejsce publiczne. Jak w ogóle mogłaś dopuścić do półrocznego dziecka kogoś tak bardzo mu obcego jak jego własny ojciec? Oszaleć można - dwuletnie dziecko w przedszkolu bez mamy? A jak sobie potłucze kolanko, to kto przytuli? - Nie licz na łaskę mam, które de facto, jeszcze wczoraj krzyczały, żeby ich nie oceniać za to, że siedzą w domach!
Tak więc nie ma tu dobrej drogi. Z każdej strony będziesz słyszała, że źle robisz.
Najlepsze rozwiązanie, to słuchać swojego serca.
Pamiętaj jednak, że decydując się na którąkolwiek drogę, będziesz musiała zapłacić za to swoją cenę.
Zostając w domu, musisz liczyć się z tym, że mąż/partner - będzie odpowiedzialny za pieniądze w Waszym domu(plus macierzyńskie, jeśli Ci przysługuje).
Plusy są takie, że masz jednak więcej czasu na spędzenie go z dzieckiem, bądź swobodę działania ( nikt nie nakazuje Ci gotowania obiadu o konkretnej porze, bo do pracy musisz iść)
Minus niestety jest taki, że ktoś może wypomnieć Tobie, że jesteś na czyimś utrzymaniu. Najgorszy minus jest wtedy, kiedy w tym momencie zostawia Cię partner - bez środków do życia ciężko cieszyć się macierzyństwem. Ale tutaj już skrajności może pominę.
Pójście do pracy wiąże się z kolei z faktem, że ciężko może Ci być na początku rozstawać się z maluchem, nawet jeśli wiesz, że jest pod świetną opieką taty, babci czy siostry.
Minusem też jest to, że pracując nawet na pół etatu, możesz pomijać przedstawienia dziecka w szkole, ważne wydarzenia szkolne czy też dodatkowe zajęcia. Czasem praca mamy oznacza też, że widzicie się tylko 2-3 godzinki w domu z dzieckiem.
Ogromnym jednak plusem jest to, że nie wypadasz z rynku pracy na kilka lat, jesteś w stałym kontakcie z dorosłymi ludźmi oraz to, że masz poczucie, iż nie jesteś tylko mamą, ale też kobietą.
Wybór ten nigdy nie jest łatwy. Życie płata figle i czasem jesteśmy zmuszeni podjąć się pewnych działań, nawet jeśli początkowo wybraliśmy inaczej. Dlatego tym bardziej nie powinno się nikogo za jego wybór oceniać. Nigdy nie wiesz, co kierowało taką osobę do tego, a nie innego wyboru.
Matka matkę powinna wspierać, a nie krytykować.
Znam życie - wiem jak to jest. Dzisiaj Twoje dziecko płacze w sklepie o zabawkę, a jutro moje będzie tak robić.
Ode mnie, jako mamy masz ogromne wsparcie i wiedz, że co byś nie zrobiła ja wierzę, że robisz to dla dobra swojego dziecka. Każda matka, dbająca o dobro swojego dziecka jest dla mnie wspaniałą matką. Nieważne czy dba o nie finansowo, czy gotuje zdrową zupę.
Jesteś świetną matką! Pamiętaj o tym nie tylko 26 maja ale cały rok.
Pozdrawiam,
Strażniczka M.
Zapraszam Cię na stronę Strażniczki: kliknij tutaj
a także do Klubu Strażniczki: tutaj
Komentarze
Prześlij komentarz
Co sądzisz o tym artykule?